Blog

Wybieraj świadomie swoje emocje.

Niewielkie zmiany chemiczne w naszym ciele wpływają na to, że doświadczamy wielkich radości i ogromnych smutków, satysfakcji i rozczarowania, ekstazy i depresji, miłości i żalu. Nie potrafilibyśmy bez nich żyć i wyrażać tego co czujemy. Nie wszyscy jednak wiemy o tym, że za każdą emocją stoi nasza osobista decyzja. Przypisujemy te stany najczęściej czynnikom zewnętrznym, a tymczasem za to czy będziemy spokojni czy podekscytowani odpowiedzialne są jedynie nasze myśli i stojące za nimi wzorce. 

Na przestrzeni ostatniego stulecia, w wyniku zmian społecznych,  nasze emocje ewaluowały. Rzadko przechodzimy do walki na pięści gdy ktoś zajmie nam nagle miejsce na parkingu lub gdy musimy długo czekać w kolejce na załatwienie spraw urzędowych. Tym samym walka rozgrywa się w naszej głowie, ale ciało reaguje tak jakby uczestniczyło w  prawdziwej bitwie. Pojawiło się pojęcie  autoagresji oraz  stresu psychologicznego, który nie występuje u innych gatunków. Współcześnie żyjący człowiek , szczególnie ten z krajów wysoko rozwiniętych, nie martwi się o upolowanie pożywienia, o uszycie butów na zimę czy przetrwanie w okresie zimy. Zaczęliśmy żyć dostatnio, ale za to wykreowaliśmy inne problemy: czy urząd skarbowy nie przyczepi się o daną fakturę, czy ubezpieczenie pokryje koszty naprawy samochodu, jak rozmawiać z dorastającym nastolatkiem – słowem problemy, których na pewno nie mieli nasi pradziadkowie i nie mają żadne inne ssaki. 

W naszych głowach codziennie toczymy tego rodzaju bitwy, wprowadzając nasze ciała w mniej lub bardziej irracjonalne powody do uruchamiania adrenaliny i kortyzolu i tym samym do rozszalałych emocji. Najgorsze jest to, że w większości przypadków nie zauważamy nawet, że dana emocja doprowadziła nas do wysokiego poziomu stresu oraz że nie potrafimy nazwać tej emocji. 

Marek Uglorz w wydanej niedawno książce „Myśl, odczuwaj, działaj” dokonał bardzo precyzyjnej analizy emocji współczesnego człowieka. Widać u niego wpływy Davida R. Hawkinsa, nie żyjącego już terapeuty, który uczynił nas odpowiedzialnymi za pracę nad swoimi emocjami i tym samym za zwiększanie lub zmniejszanie osobistych wibracji. Przewodnik Uglorza może nam przede wszystkim pomóc w uświadomieniu sobie jakim emocjom ulegamy, które z nich są nam niezbędne do przeżycia i rozwoju, a które nas niszczą i doprowadzają do chorób. Przeciętny człowiek nie potrafi odróżnić np. gniewu od złości. Uglorz widzi w tych emocjach kolosalną różnicę. 

Jego zdaniem dostęp do gniewu jest jedną z pierwotnych energii potrzebną nam do przeżycia ponieważ dzięki niemu stawiamy granice. To gniew prowadzi nas do wolności życia według swoich zasad, a nie zasad rodziców, to gniew prowadził ludzi na barykady gdy czuli się tłumieni, ciemiężeni i wykorzystywani. „ Represjonowana energia życiowa chce się uwolnić” – pisze autor. Ale kiedy się uwolni – znika. Dlatego gniew jest emocją krócej trwającą, schodzącą z systemu nerwowego w chwili „ wywalczenia” swojej przestrzeni. 

„W przeciwieństwie do gniewu, służącego do regulowania dystansu między nami i dbania o relacje, złość jako typowa emocja nie jest reakcją kontrolowaną”. Tym samym staje się bardzo niebezpieczna i jest destrukcyjna zarówno dla tego kto złości ulega, jak i otoczenia, które zostaje poddane zachowaniu wynikającemu ze złości. Uglorz pisze, że o ile gniew służy inteligencji emocjonalnej, o tyle złość jest eksplozją zwierzęcych zachowań, a jej pochodne to m.in.: szał, wściekłość, irytacja, wrzenie.

W podobny sposób autor opisuje szereg innych emocji pokazując nam jak bardzo to, co czasami wydaje nam się złe, jest potrzebne do przeżycia. W ilu domach słyszeliśmy jako dzieci: bądź grzeczny/a, nie wolno się gniewać, podnosić głosu lub słynne „dzieci i ryby głosu nie mają”. Z jakimi wzorcami wzrastają takie osoby? Już na początku dostają zakaz wyrażania siebie w swobodny sposób, wzorzec ukrywania emocji gniewu, stawiania granic, walki o siebie, ustępowania innym, satysfakcjonowania innych swoim kosztem. 

To co bardzo cenne w książce Marka Uglorza to podkreślenie, że do każdej emocji warto mieć dostęp , ale używać tylko wtedy gdy NAPRAWDĘ jest nam potrzebna. Wtedy dana emocja zamieniana jest na energię, która nas wspomaga, daje siłę co od razu odczuwamy w ciele. Emocja potrzebna szybciej zejdzie z systemu nerwowego, szybciej wrócimy do stanu homeostazy. Jeśli natomiast pozwalamy sobie na to aby ciało doświadczyło emocji automatycznej, zwierzęcej, destrukcyjnej to będzie ono długo odchorowywało te stany. 

W tym miejscu warto też podkreślić, że tzw., choroby cywilizacyjne jak np. depresja nie biorą się znikąd. To właśnie one są wynikiem zmian społecznych, autoagresji, która tak często gości dziś w naszych głowach. Dlatego po raz kolejny zachęcam do pracy z własnym umysłem, do zauważania tego o czym myślimy: czy ta myśl jest mi potrzebna? Czy ona służy mojemu zdrowiu fizycznemu i mentalnemu? To myśli produkują nasze emocje. Kiedy zaczniesz je naprawdę zauważać zobaczysz jak wielki wpływ masz na przeżywanie emocji, a tym samym na swoje zdrowie.

Marek Uglorz
„Myśl, odczuwaj, działaj – praktyczny przewodnik po emocjach”
Wydawnictwo Virgo, Warszawa 2021

7 marca 2022

Go to top

Strona wykorzystuje pliki cookies w celu prawidłowego jej działania oraz korzystania z narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Szczegóły znajdują się w polityce prywatności. Jeżeli wyrażasz zgodę na zapisywanie informacji zawartej w cookies kliknij na “Akceptuję”. AKCEPTUJĘ